Monachium - zadziwiający konglomerat okazałych budowli, muzeów pełnych wspaniałych dzieł sztuki oraz ogródków i piwiarni, w których serwują białe kiełbaski ze słodką musztardą, ogromne golonki z chrupiącą skórką oraz hektolitry bawarskiego piwa, w tym tamtejszą specjalność - pszenicznego weissbiera. W mieście nad Izarą nie brak również napoleońskich pamiątek.
Naszą wędrówkę rozpoczynamy od bramy Karlstor, przez którą 24.10.1805 Napoleon wkroczył do miasta, po świeżo odniesionym sukcesie nad armią austriacką pod Ulm; stąd wgłąb Starego Miasta prowadzi Neuhauserstrasse.Na dobry początek warto zajrzeć do Augustinerkeller i zjeść weisswurst popijając firmowym mnisim weissbierem. Po zaspokojeniu pierwszego głodu i pragnienia oglądamy kolejne sale zwł. reprezentacyjną - wyłożona setkami muszli oraz sąsiednią, w której na ścianie napotykamy napoleoński akcent - historyjkę obrazkową sprzed 200 lat z kurczakiem i francuskim grenadierem w roli głównej.
Idąc dalej,po drugiej stronie ulicy wchodzimy do Michaelerkirche; w lewym skrzydle transeptu stajemy przed klasycystycznym grobowcem Eugeniusza Beauharnais, dłuta słynnego Thorvaldsena.
W 1814 roku Eugeniusz wraz z rodziną znalazł schronienie u teścia w Monachium, gdzie 21.02.1824 zmarł rażony atakiem apopleksji wieku zaledwie 43 lat.Nad postacią wicekróla Włoch widnieje jego dewiza "Honor i lojalność". Po przeciwległej stronie transeptu schodzimy do krypty, w której spoczywają władcy Bawarii, w tym "baśniowy król" Ludwik II ( znany przede wszystkim z wybudowanych przez siebie wspaniałych zamków); pośród nich znajduje sie również sarkofag Eugeniusza.
Idąc deptakiem, który zmienia nazwę na Kaufingerstrasse dochodzimy do Marienplatz,
nad którym góruje neogotycki ratusz; 1.01.1806 na tym placu ogłoszono zgromadzonym Monachijczykom powstanie Królestwa Bawarii; 2 tygodnie póżniej dla scementowania sojuszu francusko-bawarskiego, zostało zawarte małżeństwo pomiędzy pasierbem Napoleona - Eugeniuszem, a córką świeżo koronowanego Maksymiliana I Józefa - Amalią Augustą. Za przejście do obozu francuskiego, oprócz statusu królestwa, Bonaparte nagrodził nowego sprzymierzeńca dołączając do Bawarii, Szwabię i Frankonię (później doda również Tyrol). By móc w spokoju rozpamiętywać tamte wydarzenia i niuanse polityki Napoleona najlepiej udać się do pobliskiej gospody Bayerischer Domisl (na lewo od ratusza) – w nastrojowych wnętrzach popijamy pszeniczne spod znaku Hacker-Pschorr i odnajdujemy kolejną "napoleońską" izbę - wg zapewnień kelnera było to ulubione miejsce spotkań żołnierzy pełniacych służbę w pobliskim odwachu, o czym przypominają rodzajowe obrazki oraz tablice z wizerunkami żołnierzy bawarskich i francuskich.
Z Marienplatz przechodzimy na Max-Josef-Platz, na środku którego stoi pomnik wspominanego już Maksymiliana I Józefa. Północną pierzeję placu tworzy Residenz - siedziba władców Bawarii. Rozbudowywany przez stulecia kompleks pałaców mieści we wspaniałych wnętrzach bogate zbiory muzealne - do pobieżnego obejrzenia potrzeba kilku godzin, stąd aby odpowiednio przygotować się na wielką ucztę duchową należy za wczasu pomyśleć o potrzebach ciała - odpowiednie miejsce znajdziemy w Spatenhaus an der Oper (naprzeciw gmachu opery). Spaten (niem.łopata) widnieje nad wejsciem do lokalu; to znak jednego z 6 monachijskich browarów -> obecnie razem z Franziskaner tworzy jedną firmę, stąd wewnątrz możemy liczyć na oszroniony kufel (tudzież wysoką szklanicę, bo do takich nalewają pszenicznego) franciszkańskiego weissbiera. Odpowiednio posileni możemy się udać w prawdziwy labirynt korytarzy i sal Residenz (uwaga! dosyć łatwo,nieświadomie można sobie skrócić zwiedzanie, pomijając część pomieszczeń). Z epoki napoleońskiej odnajdziemy tam wspaniałą Venus Canovy (piszącemu nic nie wiadomo,czy modelką do tego dzieła była Paulina Bonaparte), insygnia koronacyjne użyte po raz pierwszy w 1806, serwis podróżny bodajże Marii Ludwiki oraz bitewne przedstawienia armii bawarskiej pod Brzegiem, Wrocławiem, Eggmuhl, Wagram i Połockiem autorstwa Wilhelma von Kobella (niestety powyższych płócien autor relacji nie odnalazł - co postara się nadrobić w nieodległej przyszłości).
Oszołomieni wizytą w Residenz (tudzież krążącym w żyłach weissbierem) podążamy Maximilianstrasse (obok Opery) ok. 500m w kierunku wschodnim i docieramy przed budynek Rządu Górnej Bawarii -> stoi tu pomnik generała Deroya, jednego z dwóch (obok Wredego) głównych dowódców armii bawarskiej epoki napoleońskiej. Graf Bernhard Erazmus von Deroy walczył w kampaniach 1805 (Tyrol), 1806 (oblegał twierdze na Dolnym Śląsku), 1809 (Tyrol) oraz 1812, gdzie w bitwie pod Połockiem został śmiertelnie ranny.
Wracając Maximilianstrasse w kierunku centrum, skręcamy przed Residenz w lewo w Am Kostor -> już z daleka widzimy zabytkową budowlę zwieńczoną figurą mężczyzny dzierżącego łopatę i dzban,pod którą znajduje się niebieski neon Hofbrauhaus - tu nasze nogi znajdą wytchnienie, podniebienie kolejną rozkosz, zaś umysł kuriozum – reprezentacyjną salę, a dokładniej stolik dla stałych bywalców ozdabia kopia obrazu Franza von Defreggera przedstawiająca wymarsz powstańców tyrolskich w 1809 roku, walczących przeciw wojskom francuskim i wspierającym ich Bawarczykom -> najwyraźniej dekorator wnętrza widział w nim jedynie rodzajową scenke z widłami i pikami, przesypiając tą lekcję historii. Ponieważ piwiarnia spod znaku HB jest żelaznym punktem każdej wycieczki odwiedzającej Monachium wypełnia ją barwny i głośny tłum turystów wypijających codziennie 10 tys.litrów złotego napoju i zjadają- cych tony przypieczonych golonek, a wszystko to do taktu bawarskich kapel -> próżno tu szukać spokoju
i zadumy.
Po takowy musimy się udać na zachodnie przedmieścia, do położo-nego w rozległym angielskim parku Nymphenburgu - letniej rezydencji Wittelsbachów. W jego wnętrzach z napoleoników odnajdziemy dwie wazy: sławiącą zwycięstwo Napoleona pod Austerlitz oraz przekroczenie przełęczy Lofer przez gen.Deroya; natomiast w byłych stajniach natkniemy się na powozy Eugeniusza Beauharnais.
Wracając do miejskiego gwaru jedziemy na Odeonsplatz - miejsce nieudanego puczu Hitlera w 1923 roku. Stoi tam Feldherrnhalle - loggia mieszcząca 3 pomniki; środkowy bedący alegorią armii bawarskiej oraz 2 posągi wodzów: hrabiego Tillego (wojna 30-letnia) i generała von Wrede. Gerhard Philip von Wrede walczył dowodząc Bawarczykami w kampaniach 1805,1806/07 (Pułtusk), 1809 (ranny pod Wagram), 1812 (dowodził dywizją,a następnie VI korpusem). W październiku 1813 Bawaria porzuciła francuskiego sojusznika (dzięki temu na Kongresie Wiedeńskim zachowała w dużej mierze - oddano austriacki Tyrol - zdobycze terytorialne otrzymane od Napoleona). 30.10.1813 Wrede postanowił zatrzymać wycofującego się spod Lipska Napoleona, doznając przy tym dotkliwej porażki.
W 1814 otrzymał tytuł księcia,on to reprezentował Bawarię na Kongresie w Wiedniu.
Kiedy już oderwiemy wzrok od posągu Wredego spójrzmy w prawo, na dominującą nad placem barokową,żółtą fasadę kościoła Teatynów, na której zobaczymy kartusz z herbem Polski i Litwy (dzięki córce Augusta III - współfundatorki kościoła). We wnętrzu światyni w jednej z bocznych kaplic po prawej stronie odnajdziemy sarkofag Maksymiliana I Józefa, teścia Eugeniusza.
Wracając na oblepione, przez migdalące się o każdej porze dnia i nocy zadużone w sobie pary (i słodkawo-alkoholowe opary), schody Feldherrnhalle spoglądamy (dla bardziej ambitnych lub odchudzający się wskazany spacer) wzdłuż Ludwigstrasse, którą zamyka oddalony o ok.1 kilometr Siegestor - Łuk Triumfalny, wystawiony ku czci armii bawarskiej. Po zniszczeniach II wojny światowej został odbudowany,choć tylna fasada (ta od strony centrum) została częściowo zmieniona i ma wydźwięk bardziej pokojowy.
Z Odeonsplatz udajemy się na zachód Briennerstrasse i dochodzimy do Karolinenplatz, na środku którego stoi 29-metrowy obelisk upamiętniający 30 tys.bawarskich żołnierzy (to już 3-ci pomnik w ciągu kilku akapitów poświęcony armii bawarskiej! ), którzy zginęli w trakcie kampanii rosyjskiej 1812; ciekawostką jest fakt,że odlano go z tureckich armat zdobytych pod Navarino (pierwszym królem niepodległej Grecji był Otto, wnuk Maksymiliana I Józefa).
W poszukiwaniu kolejnych napoleoników skręcamy w prawo w Barerstrasse i dochodzimy do dzielnicy muzeów.Tu czekają nas wspaniałe zbiory 3 Pinakotek, jednakże z napoleońskiego punktu widzenia interesująca jest tylko Neue Pinakothek. Już na samym początku wita nas "Oblężenie twierdzy Koźle 1807" von Kobella - wspomnianego już przy okazji odwiedzin w Residenz ( w posiadaniu Pinakoteki jest kolejne 11 obrazów w tym oblężenie Kłodzka, bitwa pod Połockiem, Hanau, Arcis-sur-Aube - niestety nie są obecnie wystawiane); ponadto obejrzymy kolejną wersję (najlepsza znajduje się w wiedeńskim Belvederze) wspomnianego już przy okazji Hofbrauhaus płótna Franza von Defreggera ze sceną wymarsz powstańców tyrolskich z 1809 roku, pełną ekspresji „Nadciągającą artylerię” mistrza Gericault’a, marmurowego „Parysa” Canovy, popiersie Napoleona oraz scenę spotkania Wellingtona i Bluchera pod Waterloo (autorstwa dwóch ostatnich mimo wysiłków piszącego nie ustalono).
Po estetycznych przeżyciach w muzealnych murach wracamy na Briennerstrasse; przechodzimy przez Konigsplatz (niczym przez starożytne Ateny) i docieramy do Stiglmayrplatz,przy którym stoi ozdobiony lwimi emblematami Lowenbraukeller -> kolejny przystanek piwno-golonkowego szlaku.
A teraz czas na deser - odwiedzamy położoną na zachód od centrum Theresienwiese -> miejsce, gdzie w 1810 narodziła się tradycja Oktoberfestu. Aby uczcić ślub następcy tronu Ludwika I z Teresą von Sachsen-Hildburghausen zorganizowano na podmiejskich błoniach festyn i wyścigi konne, które z czasem przekształciły się w największe piwne święto tego świata (w 1813 zamiast świętować walczono pod Lipskiem). Na ogromnym placu (dawno już przestał być łąką -> niem. Wiese) w drugiej połowie września monachijskie browary stawiają ogromne namioty, gdzie tysiące gości przez ponad 2 tyg.uczestniczy w zbiorowym opilstwie.Temu niezwykłemu spektaklowi przygląda się ze stoickim spokojem żeliwna, 18-metrowa statua "Bavarii", za którą stoi równie monumentalna Ruhmeshalle -> kolejny przykład fascynacji tutejszych władców hellenistyczną sztuką. W hali przypominającej grecką świątynię (w Monachium chyba ich więcej niż w Atenach) znajdują się popiersia wybitnych Bawarczyków,wśród których odnajdziemy znajomego z Feldherrnhalle gen.Wrede. Jeśli poszukiwania popiersia nie okażą się zbyt emocjonujące, możemy wejść do środka "Bavarii"i spojrzeć na miasto oczami posągu.
Niestety w słoneczne dni wnętrze żeliwnego kolosa zamienia się w saunę. Aby zapobiec zgubnemu w skutki odwodnieniu, ubytek płynów uzupełnimy w festynowych namiotach (warto wiedzieć,że odwiedziny Monachium w trakcie trwania Oktoberfestu okupimy choćby droższymi noclegami) bądź nieodległym browarze Hackerl-Pschorr (kierujemy się na północ w stronę neogotyckich wież kościoła św.Pawła).
Być może jego surowa, nowoczesna bryła nie jest zbyt zachęcająca, za to w środku czeka nas miła niespodzianka - dominującym akcentem głównej sali są ogromne kadzie browarniane, na których umieszczona małą figurkę Matki Boskiej.
Dalsze kroki możemy skierować do Paulaner Brauhaus lub ogródka piwnego w Englischer Garten -> wszędzie tam znajdziemy odpowiednią atmosferę, by przy kuflu zimnego weissbiera rozstrzygać kwestię posłania w bój Gwardii pod Borodino, zachowania Neya pod Budziszynem, czy przybycia na czas Grouchy'ego pod Waterloo.Możemy tam też zaplanować wypad do odległego o 20km na wschód
od Monachium Hohenlinden, ale to już temat na kolejną opowieść...
Napisz co myślisz:
© mail: admin na pulk12.pl